Zasada 10–10–10 – jak planować ślubny budżet z buforem i spokojem

Bo najdroższe na weselu bywają nieprzewidziane koszty – i nerwy, które temu towarzyszą.

Planowanie ślubu to nie tylko lista wydatków i Excela z formułami. To też gra na czas, cierpliwość i emocje. Nawet najlepszy plan może się wywrócić, jeśli nie zostawisz miejsca na błędy, zmiany, ludzi i życie.

I tu wchodzi ona: zasada 10–10–10. Prosta, elastyczna, skuteczna. Jeśli chcesz uniknąć finansowej zadyszki i psychicznego wypalenia, zastosuj ją od pierwszego dnia planowania.


Na czym polega zasada 10–10–10?

To metoda trzech buforów – czasowego, finansowego i psychicznego:

  • ➕ 10% więcej czasu na każde zadanie organizacyjne
  • ➕ 10% więcej budżetu niż pierwotnie zakładasz
  • ➕ 10% więcej spokoju – na luz, błędy, odpoczynek

Brzmi banalnie? Może. Ale działa. Bo większość ślubnych kryzysów wynika z tego, że wszystko jest policzone na styk.


️ 1. +10% czasu – czyli nie wszystko na styk

Masz plan, że winietki zrobisz w czwartek? Zrób je w środę. Florystka dostarczy dekoracje w sobotę rano? Poproś o piątek wieczór. Fotograf ma przyjechać na 14:00? Poproś o 13:45.

Każde zadanie przesunięte o 10% wcześniej to:

  • więcej oddechu, gdy coś pójdzie nie tak,
  • mniej stresu „czy zdążymy?”,
  • mniej dramatów w ostatniej chwili.

Organizacja ślubu przypomina domino. Jeśli jedna kostka się spóźni – runie wszystko.


2. +10% budżetu – czyli Twoja finansowa poduszka bezpieczeństwa

Założyliście budżet 50 000 zł? Planujcie jakbyście mieli 45 000 zł – a 5 000 zł trzymajcie jako rezerwę.

Na co najczęściej „idzie” ten nieprzewidziany budżet?

  • korkowe lub opłaty ukryte w umowach,
  • zmiany cen (np. inflacja lub podwyżki po podpisaniu umowy),
  • dodatkowe poprawki, nadruki, transport,
  • nagłe wydatki: lekarz, kosmetyczka, prezent last-minute.

Posiadanie bufora finansowego sprawia, że nie panikujesz z każdą fakturą i możesz podejmować decyzje z głową – nie z nożem na gardle.


‍♀️ 3. +10% luzu – bo nie wszystko pójdzie idealnie (i dobrze)

Załóż z góry, że coś się opóźni, pomyli, nie dowiezie. I że… świat się od tego nie zawali.

  • Gość nie potwierdzi przyjazdu – OK
  • Winietka się odkleja – trudno
  • Deszcz zamiast słońca – wesele nadal trwa

Najlepsze pary młode to nie te, które miały idealny plan – tylko te, które potrafiły się śmiać, gdy coś nie wyszło.

Dodaj do planowania trochę autoironii i świadomości, że to nie prezentacja dla zarządu – tylko dzień, który ma być Wasz, prawdziwy i szczery.


Jak zastosować zasadę 10–10–10 w praktyce?

  • W arkuszu budżetowym – dodaj automatycznie 10% rezerwy do każdej kategorii
  • W harmonogramie zadań – wpisz wcześniejsze terminy wykonania (z 10% zapasem)
  • W kalendarzu – zostaw wolne dni „na wypadek czegoś”
  • W planie dnia ślubu – zaplanuj min. 30 min zapasu między punktami

Nie musisz być generałem logistyki. Wystarczy być człowiekiem, który nie chce się wykończyć przed ślubem.


Podsumowanie

Zasada 10–10–10 to nie magia, ale prosta taktyka, dzięki której organizacja ślubu staje się mniej nerwowa, a bardziej ludzka. To trzy liczby, które ratują czas, pieniądze i zdrowie psychiczne.

Więcej luzu. Więcej marginesu. Więcej radości.

I ślub, który naprawdę będzie piękny – nie tylko w tabelce.